Dzisiaj miało być o traktowaniu zwierząt w czasie wakacji, Tu jest link do artykułu. Jednakowoż nie będzie wpisu, bo dzisiaj uśpiłyśmy naszego najstarszego kota Rudaska, vel Rudolf, vel wujaszek Rudy. Nic już nie dał się zrobić, niestety:((
Kiedy odchodzi członek rodziny, w tym przypadku kot, jest strasznie ciężko na "duszy".
PS.wujaszek to ten duży rudy kot
Bardzo mi przykro
OdpowiedzUsuń-MeLa
została tzw. młodzież, Maciek wiek około 10 lat,Lucek 3 lat i Tośka 1 rok, mamy nadzieje , że jeszcze się nimi nacieszymy.
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że nasi czworonożni milusińscy żyją przeciętnie 1/4 tego co my. Przyzwyczajamy się, wzajemnie wypełniamy swoje życia i w końcu trzeba sie rozstać na zawsze. Przeżyliśmy podobnie smutne chwile po utracie naszego wspaniałego yorkie. Pozostały wspomnienia, lepsze niz po wielu ludziach, od szczenięcej ciekawości pełnej życia i wigoru do sędziwej starości, zawsze wierny i bezgranicznie oddany. Pozdrawiam i współczuję.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwciągu ostatnich kilku lat pożegnałam się już z kotem Kajtkiem, suczka Maggie i teraz z Rudym. Wielka szkoda, ale takie jest życie.
OdpowiedzUsuńhi, bylo mi rowniez zle na duszy jak zginela nasza Lasica. Pochowana pod cisem. Teraz mam Lucka vel Lucyna, bo wysterylizowana, wnuczka Lasicy. No i mam znajde o arystokratycznym wygladzie i o imieniu "Lobuz"(dachowiec).
OdpowiedzUsuńNiewiem tylko co zrobic. Jest u mnie 10 miesiecy. Kot prawdopodobnie roczny. Potrafi mi zniknac nawet na dwa dni. Doradzaja zebym dal wykastrowac. Mieszkam pol na pol w miescie i na wsi.Trzy dni na wsi jeden w miescie. Zima odwrotnie. Zawsze biore go ze soba. Znika oczywiscie tylko na wsi. Logicznie tam wypuszczam go na "wolnosc". Razem z Lucyna, ktora caly czas jest na wsi. Szaleje, nie da sie nawet podejsc,a w miescie nie ten kot. Przytula sie. Jak mnie tylko jeden dzien nie ma - to przywitanie jak po rocznej rozlace.
Niewiem czy to prawda, ze obce kocury ze swoim rewirem zmusza go do "wyprowadzenia" sie - ucieczki. Rzekomo juz dwa koty od syna w ten sposob "wyprowadzily" sie. Niewiem co zrobic.
Poznalem Ciebie przez "Realia Szaraka". Szkoda, ze przestalas tam pisac, ale sie nie dziwie. "Daremny trud". To tak jak walenie glowa w mur. I tak Cie podziwialem za wytrwalosc i upor.
Profil wybralem Anonimowy, bo z innymi niewiem co poczac. Jestem arouet@onet.eu vel Christoph. :) Pozdrowienia dla Ciebie i Twoich ulubiencow.
Witam Chris, kota powinieneś wykastrować, tak będzie lepiej i dla kota i dla ciebie.Kastrowane koty dają sobie dobrze radę z tymi nie kastrowanymi. Wszystkie moje koty są kastrowane i jak pojadą na działkę dają sobie radę z kotami odwiedzającymi działkę. Co do Lucyny, to my tez mamy Lucka vel Lucynę, który zachowuje się zupełnie jak Twój. W domu jest aniołkiem do rany przyłóż , miziak okrutny, a na działce w zasadzie przestaje nas znać i chodzi swoimi drogami.
UsuńDziekuje za rade. Tak zrobie. Przy okazji znowu napisze i dolacze jakies zdjecia moich ulubiencow. Lobuz wlasnie mnie pilnuje, bo nie bylo mnie pol dnia i "darl" sie na mnie jak wrocilem. Znam tez Twoj "koci" blog. Nastepnym razem tam napisze. :) Chris
UsuńSzczeże współczuję
OdpowiedzUsuńPiotr
Ou, serdecznie współczuję z powodu kotka... :((( Jednoczę się z Wami w bólu - Vislanijczyk.
OdpowiedzUsuńMam Rudaska, który chowa się gdzie może i tylko w nocy wychodzi. Kiedyś zaprzyjaźni się se mną - jeśli istnieje reinkarnacja...
OdpowiedzUsuńW tym roku pożegnałem 18 - letnią kotkę Bizię, która była z nami od początku. A z czwórki małych kociąt jedno nie przeżyło. Nawet nie zdążyło otworzyć oczu. Więc znam ten ból.
OdpowiedzUsuńWędrowczyk
Dziękuję za kondolencje, jesteście wspaniali.
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia od Pusi, Gapci, Szprotki i Morrisa. Strasznie nam przykro.
OdpowiedzUsuń