Nasi posłowie podróżują za nasze pieniądze gdzie się da. Jedni robią to legalnie inni oszukują i kasę za podróż ładują do kieszeni. Tak czy owak, po jakiego kuta posłowie jeżdżą do Malezji, Ugandy, Wietnamu itd.
Co te podróże wnoszą do naszej polityki, do naszego życia codziennego?
Na przełomie marca i kwietnia 2012 roku grupa sześciu parlamentarzystów
pojechała do Kampali w Ugandzie. W delegacji była Bożena Bukiewicz
(PO), Ryszard Kalisz (SLD), Beata Mazurek (PiS), Franciszek Jerzy
Stefaniuk (PSL) oraz Marzena Wróbel (SP) i Wanda Nowicka (TR). Cała
podróż kosztowała ponad 100 tys. zł.Pytam się co z tego wniknęło, po co była ta podróż?
W styczniu 2013 roku do Dżakarty w Indonezji wybrała się grupa pięciu
posłów, członków Polsko–Indonezyjskiej Grupy Parlamentarnej. Maciej
Banaszak (TR), Bożena Bukiewicz (PO), Krzysztof Kłosowski (TR), Tomasz
Latos (PiS) i Elżbieta Apolonia Pierzchała (PO) wydali na tę 9–dniową
podróż po blisko 21 tys. zł. Podatników wyprawa posłów kosztowała więc
łącznie 104 tys. zł.
Równie kosztowna była podróż trzech posłanek do Kuala Lumpur (Malezja),
gdzie w czerwcu 2013 roku odbywał się Światowy Szczyt Kobiet. Beata
Kempa (SP), Beata Szydłowska (PO) i Małgorzata Sekuła Szmajdzińska (SLD)
wydały na tygodniową podróż po 19 tys. zł.
Posłanka Szmajdzińska odwiedziła nie tylko Malezję. Jej wyjazd na
Zgromadzenie Ogólne Światowej Skautowej Unii Parlamentarnej, który odbył
się w listopadzie zeszłego roku w Tokio kosztował 14,5 tys. zł.
Towarzyszył jej Bartłomiej Bodio (ID), który wydał podobną kwotę.
Dwukrotnie polscy posłowie jeździli w ostatniej kadencji do Wietnamu.
Najpierw czterech posłów udało się w grudniu 2012 roku do Hanoi na
zaproszenie Komitetu Spraw Zagranicznych Zgromadzenia Narodowego
Socjalistycznej Republiki Wietnamu. Wśród członków delegacji byli
Grzegorz Schetyna (PO), Robert Tyszkiewicz (PO), Witold Waszczykowski
(PiS) i niestrudzony Tadeusz Iwiński (SLD). Wyjazd każdego posła na
sześć dni do Azji kosztował ok. 13 tys. zł.
To są jakieś jawne kpiny.
Drugi wyjazd na zaproszenie tej samej instytucji odbył się rok później.
Wówczas wziął w nim udział tylko jeden poseł – Jerzy Wenderlich z SLD.
Jego wyjazd kosztował 16 tys. zł.
Swoich koneserów ma także Ameryka Południowa. W marcu 2013 roku do Quito
(Ekwador) na sesję Unii Międzyparlamentarnej pojechało sześciu posłów i
posłanek. Łączny koszt tej ekwadorskiej odysei to 139 tys. zł. Wszystko
oczywiście na koszt podatników.
Miłośnikiem Afryki jest poseł Tadeusz Iwiński (SLD), który
jest równocześnie rekordzistą w liczbie podróży – jak dotąd odbył ich
72. Wśród nich była także wyprawa do senegalskiego Dakaru na 3–dniowe
seminarium Stowarzyszenia Europejskich Parlamentarzystów na rzecz
Afryki. Kosztowało to prawie 9 tys. zł.
Jak mniemam wycieczek nieco bliższych było wiele , wiele więcej na sumę też nie małą. dziwne, że nikt nie podaje ileż to razy nasi szacowni posłowie i posłanki latali do USA, aby spotkać się z Polonią.
Nie chodzi mi o to , aby siedzieli w swoich lawach i w nosie dłubali, bo to najczęściej robią, ale o to , aby te ich podróże miały jakikolwiek sens, a nie były tylko podróżami turystycznymi za nasze pieniądze.
Za dwa dni mamy wybory samorządowe, o tym już pisałam , chce tylko dodać, ze jednakowoż wybieram się oddać swój cenny głos, bo liczę na to, że wybrane przeze mnie osoby, o ile się dostaną do rady dzielnicy , zrobią coś pożytecznego. A do zrobienia jest całkiem sporo. Co do prezydenta miasta nie mam jeszcze kandydata, po prostu nie wiem, czy dalej glosować na "bufetową" , która zrobiła jednak dosyć dużo, czy na kogoś innego. Wybór jest dosyć ograniczony pod tym względem. Niestety.
W tych wyborach dla mnie ie ma znaczenia, czy kandydat jest z PO, SLD, PiS, czy tzw. niezależny , liczy się jego doświadczenie i program. Jeżeli ktoś wyjeżdża mi z darmową komunikacja miejską , darmowymi przedszkolami i żłobkami to znaczy , że zaniedba inne sprawy, bo przecież musi wziąć pieniądze z innych inwestycji , aby zrealizować to o czym mówi. Czyż nie?
Najbardziej bezsensowny wydaje mi sie wyjazd Beaty Kempy na Swiatowy Szczyt Kobiet. Czy Kempa jest KOBIETA? bo ja mam powazne watpliwosci:))
OdpowiedzUsuńMam obawy co do spełniania obietnic wyborczych... Jakoś nie zdarzyło się jeszcze aby obiecywane rzeczy były w pełnie realizowane... Odnoszę wrażenie, że słyszymy to co jest miłe dla naszego ucha, to co chcemy słyszeć...
OdpowiedzUsuńps. idę również jutro oddać mój głos - ciągle mam naiwną nadzieję, że może jednak ktoś wprowadzi w życie swoje słowa : )
To tak długo będzie trwało, jak długo będą frajerzy, którzy wybierają taką swołocz.
OdpowiedzUsuń150/100% !!!!!!!!!!
UsuńDlatego nie chodzę, a jeśli miałbym oddać na kogoś głos, to na siebie samego (gdybym startował). Czemu? Bo tylko ja sam mogę coś sobie dać.
Wędrowczyk
A ja chodzę, bo sama chodnika nie naprawię, trawy nie posieję, drzewa nie zasadzę, latarni nie naprawię , biblioteki też nie wyposażę, a radni dzielnicy to zrobią, do tej pory robili . Dzielnica to jest moja mała ojczyzna, dlatego chce , aby się rozwijała.
UsuńA mnie wkurza to, że w mojej gminie do stołka przyspawał się ten sam aferał ze swoimi przydupasami - zero inwestycji, robota w urzędzie załatwiana swoim w "konkursach", remonty dróg i chodników opóźniane, CBA w magistracie...
UsuńInni lepsi by nie byli...
Wędrowczyk