Jak od lat i tym razem, policja od piątku prowadzi akcje Znicz, co ona daje? Ano nic, szkoda pieniędzy i czasu. Polacy jak jeździli pijani, tak jeżdżą i żadne akcje policji ich ,ani nie odstraszają, ani nie interesują.
Inną rzeczą jest masowa hipokryzja , jaka panuje w tym smutnym narodzie. Raz w roku 80% tzw. polskim katolikom przypomina się, że jest coś takiego jak cmentarz a na nim groby ich bliskich. Tak wiec w ten jeden jedyny dzień w roku stroją się w najlepsze ciuchy, kupują największe donice z chryzantemami i najpotężniejsze znicze i zapierdalają na cmentarz, a czasami na dwa lub więcej cmentarzy. Stoją przy tych grobach i rozglądają się dookoła upewniając się , że ich grób jest najpiękniejszy na tym oto cmentarzu. Wiwat święto próżności.
Hieny cmentarne to już zgoła inna bajka, wiadomo Polak katolik potrafi ...podpierdolić wiązankę czy bukiet, czy donice z grobu i opylić innemu katolikowi za pół ceny. Super.
Bym zapomniała, dla prawdziwych polaków -patriotów, są też specjalne znicze i to nie byle jakie.
Zanim jednak wybierzecie się na cmentarz drodzy katolicy, trzeba udać się na mszę a tam, jak na razie w kościołach białostockich obowiązuje nowa lista zakazów i nakazów:
„Kobieta siedząca w pierwszej ławce ubrana w krótką sukienkę czy
spódnicę rozstawiająca nogi czy zakładająca nogę na nogę przeszkadza
swym widokiem osobom będącym przy ołtarzu w spełnianiu ich posługi i
daje im też w ten sposób wyraz swojego lekceważenia i nonszalancji.
Aby nie dochodziło do gorszących sytuacji kolana kobiet muszą się stykać, a mężczyzn znajdować się w odległości od siebie o kilka centymetrów.
Bezwzględnie nie można też krzyżować nóg. Cała powierzchnia stóp musi
opierać się o podłogę! Możemy sobie wyobrazić, jak na dłuższą metę
niewygodna jest to pozycja, ale w końcu cierpienie - podobno -
uszlachetnia.
Siadanie za filarem albo w pobliżu konfesjonału, żeby przypadkiem nie usłyszeć spowiedzi. Rozkładanie wokół siebie rzeczy osobistych. A jeśli zabraknie dla nas
miejsca w ławce, mamy "stać godnie na wyprostowanych nogach”, pamiętając
przy tym, by przypadkiem nie chować rąk za siebie albo nie splatać
ramion. "
I tym oto akcentem życzę miłego "święta".
Ta cmentarna moda i zwyczaje faktycznie są żałosne. Niestety, głupotę z polskich łbów ciężko wybić i jak jeździli na bani tak dalej jeżdżą...
OdpowiedzUsuńWędrowczyk
Widziałam takie znicze w polskim sklepie w Connecticut! Dostałam takiej głupawki, że musiałam wyjść. Jeszcze nie mogę się pozbierać po tym "doświadczeniu poznawczym". Przy okazji poobserwowalam rodaków- tu też mieli wózki pełne zniczy i gigantyczne donice kwiatów. I widziałam taką scenkę: cztery kasy otwarte, kolejki spore, nagle jedna kobieta macha rękami z jednej kolejki do faceta w drugiej kolejce,ten wychodzi ze swojej kolejki i dołącza do tej babki. Obrazek tak znajomy ale nie widziałam go od lat: zająć miejsce w kilku kolejkach (mąż w jednej, żona w drugiej, dziecko w trzeciej) i zobaczymy która kolejka będzie najszybsza! No takie numery pamiętam z lat 80-tych ale tu za oceanem ? I te kolejki wcale nie były takie duże. Widocznie "Polskę" przywozi się ze sobą.
OdpowiedzUsuńLekarstwo na tęsknotę za ojczyzną: wizyta w polskiej dzielnicy i zakupy w polskim sklepie. Pół godziny i tęsknota znika ;)
Pozdrawiam