Przeglądam sobie wpisy na blogach promowanych przez "liiil" i co widzę? Agresja i wałkowanie tych samych tematów przez różnych blogerów, czyli Kaczyński, syf, krasnal, Smoleńsk, Euro.
Według jednego z blogów mamy być jedną wspaniałą rodziną i bez względu na to czy nas piłka kopana interesuje czy nie , mamy kibicować naszym. Bezsens tego wpisu jest porażający, ale co tam. Gdzie indziej zastanawiają się , czy flagi na samochodach, malowanie twarzy, szaliki i cały ten kram to hit czy obciach? Episkopat podaje, że mieszanie flagi, hymnu i piwa to grzech i hańba. Nawołuje kibiców , aby zaprzestali pic piwo. Absurd, goni absurd.
Wedle uznania, że tak powiem, mnie to rybka. Ja tego nie robię i nie zrobię, ale też nie odsądzam od czci i wiary tych, którzy lubią się wylaszczać ze swoim patriotyzmem, chwilowym.
Szkoda, że tego patriotyzmu nie widać dzisiaj, bo dzisiaj, mamy 23 rocznicę wolnych wyborów i jakoś nikt o tym nie pamięta, tak jakby wszyscy się wstydzili tego dnia, a szkoda. U nas zawsze coś co niesie pozytywną nutę jest ignorowane, albo sprowadzane do zera, do czegoś mało istotnego.
Istotne , jak zauważyłam jest obalenie rządu Olszewskiego, czyli tzw. noc teczek. Dla mnie nie jest. Ja żyje swoim życie. Dzisiaj np. kupiłam, sobie piękne peonie do wazony, botwinkę z której ugotuję wspaniały obiad i ogórki , które nastawię na małosolne.
Ekscytowanie się czymś co minęło , ekscytowanie się ludźmi , którzy nie są tego warci, zawracanie sobie głowy sprawami na które nie mamy wpływu przestało mieć dla mnie sens.
W sobotę zmarł mój kolega z pracy na raka , w wielu 51 lat. Po prostu razem pracowaliśmy, żaden bliski kumpel. I nie wpłynęło to bynajmniej na moje postrzeganie świata. Agresja zaczyna mnie drażnić , a tej w tym narodzie bez liku. Stąd ta moja wewnętrzna emigracja , stąd ten mój nowy blog.
Piszesz, że nikt się nie przejmuje kolejną rocznicą tzw. "wolnych" wyborów? No cóż - wiekszość z moich znajomych nie chce o nich pamiętać. Inni po prostu sie wstydzą. Wstydzą się tego, że dało wiarę paru krzykaczom i uwierzyli w obiecanki-cacanki i gruszki na wierzbie.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu Twego kumpla. :-(((
Ale jednak jest to dzień, który powinien zostać upamiętniony.Jasne, że nie jest wspaniale, ale nie jest też tragicznie
OdpowiedzUsuńTwój nowy blog, Beatko, jest bardzo mile widziany!
OdpowiedzUsuń(Odpisuję dopiero teraz, bo zrobiłam sobie przerwę we wchodzeniu do sieci)
Co do 4 czerwca - popieram Twój pogląd.
Rodzinie Twego kolegi serdecznie współczuję...
-MeLa