środa, 4 marca 2015

Po katolicku

Wiara w Boga w katolandzie topnieje. Wierzy w Boga jedynie 56% społeczeństwa. Ciekawe.
Niewiarę w osobowego Boga, ale przekonanie o istnieniu pewnego rodzaju siły wyższej deklaruje 5 proc. ankietowanych. Nieco mniej respondentów (4 proc.) nie potrafi ocenić, czy Bóg istnieje, nie wierzy też, że jest sposób, by to sprawdzić. Zupełny brak wiary w Boga wyraża trzech na stu badanych (3 proc.). Dobre i to.
Wśród osób wierzących w Boga i niemających wątpliwości co do jego istnienia jedna piąta (20 proc.) albo w ogóle nie praktykuje religijnie, albo robi to co najwyżej okazjonalnie. Regularne uczestnictwo w praktykach religijnych deklaruje dwie trzecie badanych z tej grupy (65 proc.).
To są zazwyczaj ci , którzy chodzą z przyzwyczajenia, lub z obawy co rodzina i sąsiedzi powiedzą.

Z drugiej strony, zgodnie z deklaracjami, przynajmniej raz w tygodniu praktykuje religijne ponad dwie piąte spośród tych, którzy miewają chwile zwątpienia w istnienie Boga (44 proc.), jedna czwarta tych, którzy czasami wierzą w Boga, a innym razem w niego nie wierzą (26 proc.) oraz co dziesiąty niewierzący w osobowego Boga, ale w siłę wyższą (10 proc.).
 Mimo silnego przekonania Polaków o istnieniu Boga i dość powszechnego w Polsce religijnego obchodzenia Wielkanocy, stanowiącej świętowanie tajemnicy zmartwychwstania, tylko nieco ponad jedna trzecia respondentów (36 proc.) jest przekonana, że po śmierci - w zależności od naszego postępowania na ziemi - trafimy do nieba, piekła lub czyśćca.
To są już raczej nieuleczalne jednostki, które poprzez wiarę w niebo, piekło itd. wola zaprzeczać faktom, że nic z nich nie pozostanie. 

Znaczna część badanych (31 proc. ogółu) wierzy wprawdzie, że śmierć nie jest końcem, ale nie wie, co po niej nastąpi. Co czternasty (7 proc.) wyraża wątpliwość co do samej egzystencji po śmierci, bez względu na jej charakter, a niespełna jedna piąta (18 proc.) sądzi, że śmierć jest końcem i nic po niej nie następuje. Nieliczni badani (4 proc.) są pewni, że wszyscy pójdą do nieba.

 Według badań CBOS, najsilniejsza okazuje się w wiara w to, że Bóg wysłuchuje modlitw. Uważa tak 82 proc. badanych, w tym większość z nich (43 proc. ogółu) nie ma co do tego wątpliwości. Przynajmniej dwie trzecie respondentów (od 66 proc. do 70 proc., w tym 34 proc. do 40 proc. w sposób zdecydowany) wierzy w sąd ostateczny, w niebo, cuda, których nie można wyjaśnić za pomocą dostępnej wiedzy, w nieśmiertelność ludzkiej duszy oraz w życie pozagrobowe.

Może pozostawię to jednak bez komentarza.

Nieco rzadziej Polacy deklarują wiarę w zmartwychwstanie zmarłych (62 proc., w tym 34 proc. w sposób zdecydowany) i w grzech pierworodny (odpowiednio 59 proc. i 30 proc.). Stosunkowo najbardziej sceptyczni Polacy okazali się w kwestii wiary w piekło. W jego istnienie wierzy 56 proc. badanych, w tym tylko 25 proc. zdecydowanie.

Co odstrasza Polaków od Boga?? KOSCIÓŁ!! I dobrze, tak ma być, niech tak trzyma, niech klechy jeszcze więcej i bardziej uparcie drażą swoje durne tezy, niech jeszcze więcej wtrącają się w życie ludzi, to być może za kilka lat w Boga będzie wierzyło 25 % Plaków. 

Do świadomej wiary , nie do owczego pędu, do którego są zmuszani i nauczani Polacy zmuszają poglądy duchownych, których , niestety można policzyć na palcach bodaj jednej ręki. Ostatnio na łamach Przeglądu Katolickiego, dominikanin, o. Ludwik Wiśniewski, napisał, że "Opinia biskupów nie jest nauką Kościoła i nie obowiązuje wszystkich katolików, a zwłaszcza prezydenta."
 "Przekonanie, że Kościół, a konkretnie biskupi najlepiej wiedzą, jak powinny być zredagowane państwowe ustawy, aby służyły dobru całego kraju i wszystkich obywateli - to niebezpieczny mit"
Te słowa dominikanina, przelały czarę goryczy prawicowych oszołomów, którzy domagają się  od zakonnika zadość uczynienia "za szkody odniesione przez Kościół katolicki" wyrządzone przez artykuł o. Wiśniewskiego w "TP". Pismo ma trafić do sądu przy krakowskiej kurii. Buhahhahaha.

Te 56% wierzących , mniej lub bardziej , to jednak wrzód na dupie tego państwa.  W Gołasowicach, przed każdą lekcją dzieci muszą odmawiać modlitwę i tak jest już od 25 lat. Miesiąc temu zbuntował się ojciec jednego z uczniów i wiedział , że szkoła jest świecka i on sobie tego nie życzy. Teraz zaczęła się za to nagonka na jego syna.

Wielki post się zaczął a wraz z nim rekolekcje. Dzieci zmuszane są do chodzenia na te odczyny podczas lekcji. Kuratoria milczą , podobnie jak ministerstwo edukacji. A potem wszyscy się dziwią, że mamy taki durny naród.

2 komentarze:

  1. Anonimowy20:08:00

    Cieszy mnie, że naród ten powoli bo powoli, ale jednak przegląda na ślepia. Ja olśnienie miałem kilka lat temu i powiem szczerze - dobrze mi z tym, bo jak pisze w biblii - prawda wyzwoli.
    Przekręty finansowe, pedofilia, zbrodnie dokonywane w historii, popieranie faszyzmu... biskupi naprawdę mają ludzi za ciemnych, że nadal się dziwią temu, że liczba owieczek topnieje?
    Wędrowczyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Republikanka02:42:00

    Chcialabym, zeby wprowadzono w Polsce "podatek na kosciol" (jakkolwiek sie to nazywa) na zasadach takich jak np. w Niemczech. Ciekawe ile wtedy byloby katolikow ;) Mysle ze moze 30%. Obicecalam sobie, ze kiedys, jak odwiedze Polsce, to dokonam apostazji - ale nie wg "przpisow" wymyslionych przez polskich biskupow (bo te sa prawie nie do przejscia), tylko wg wytycznych z Watykanu (tzw. sposob wloski - o wiele prostszy od "polskiego") - ciekawe czy zostalaby moja apostazja uznana ;)

    OdpowiedzUsuń

Liczę na wyważone komentarze , na temat , nie ad personam. Chamskie, obraźliwe wypociny nie będą publikowane.