sobota, 15 grudnia 2012

święta, święta

Nie wiem jak wy, ale ja tak naprawdę nie lubię tych świąt. Z tej racji , że są przepełnione hipokryzją, obłudą i kłamstwami. Począwszy od daty narodzin owego mesjasza Jezusa poprzez zawłaszczanie sobie przez kościół symboli typu choinka czy umieszczanie zwierząt w szopkach, a skończywszy na banalnych, nic nie znaczących życzeniach czy to przy rodzinnym wigilijnym stole, czy też organizowanej w pracy "wigilii". Nikt mi nie powie, że tak naprawdę wypowiadając słowa" dużo , zdrowia i pomyślności" , oprócz innych banałów, cioci , której nie trawi, czy wujka, który jest upierdliwy, naprawdę im to życzy. Przecież to są jedynie grzecznościowe , wytarte slogany. Nikt tez mi chyba nie powie, że wręcz uwielbia to zasiadanie przy stole, ta nadmuchana atmosferę i to spożywanie wspólnego posiłku, jako coś wspaniałego, jakże rodzinnego i wyczekiwanego. Nie oszukujmy się, dla wielu , jest to spełnienie obowiązku względem rodziny , koniec, kropka. Wiele osób po prostu chciałoby być w innym miejscu i spędzać ten czas z kimś innym. Jak już przeżyjemy tą kolację i nie zadławimy się ością z karpia, który jeszcze trzy godziny temu pływał w wannie, to przechodzimy do następnego punktu czyli prezentów. Prezentów, na które wielu naszych rodaków zaciąga kredyty, zresztą na wigilię i całe święta też, a potem ma problemy ze spłatą tychże. Często gęsto nikt się nas nie pyta co ewentualnie chcielibyśmy otrzymać pod choinkę, bo nie ma to jak niespodzianka, nie trafiona oczywiście. Kolejne skarpetki, szaliki, rękawiczki, czapeczki, wody toaletowe czy inne kosmetyki, albo gadżety, od babć, cioć, kuzynów. Miodzio. Oczywiście należy robić dobra minę do złej gdy i się zachwycać, ukradkiem spoglądając na zegarek. Ale , hola, jeszcze kawka, ciasto i na pasterkę. A na pasterce, jak się patrzy przekrój społeczeństwa w pigułce. Pan Miecio nawalony jak meserszmit zawodzi Lulaj, że Jezuniu, pani w moherze fałszuje, a obok pan kiwa się ze zmęczenia, ale co tam , jak mus to mus.
Same święta przebiegają w bardzo podobnej atmosferze w wielu domach.Drugi dzień świąt, który jest polskim fenomenem , jest na większym luzie., czyli bez rodzinnych zobowiązań.
Nie mogę też zdzierżyć tego przed świątecznego tłumu w sklepach, tych przepychających się zwózkami bab, nie znających słowa przepraszam.  Mdlą mnie te fałszywe promocje , które w rzeczy samej promocjami nie są , ale głupi lud się na nie nabiera. Wkurwia mnie to naciąganie ludzi na kupno rzeczy , których nie potrzebują, ale też i na rzeczy, które kupić muszą. O horrendalnych cenach za choinki nie wspomnę. Podobnie jak szkoda mówić o telefonach i sms-ach od wszystkich banków i wszystkich telefonii komórkowych w RP. Masakra. Największa jednak masakrą jest to, że gro ludzi daje się w ty czasie naciągnąć , gro ludzi jednak bierze chwilówki , a potem płacze i ubolewa , gdy komornik puka do ich drzwi. Kiedy w końcu "zastaw się, a postaw się" przestanie funkcjonować w tym kraju?


8 komentarzy:

  1. No to może Cię zaskocze, ale lubię święta i wigilię. nawet mój chłopak, który jest totalnym Grinchem cieszy się na święta w Polsce. Są dla niego odprężające i "z dala od wszystkiego" :) drażni mnie co prawda czasem ta wszechobecna komercja i tłumy w sklepach, ale generalnie okres świąteczny bardzo lubię. być może zależy to od sposobu w jaki obchodzi się te dni w danym domu/rodzinie.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogolnie się z Toba zgadzam i nie. Myślę że, przesadzasz o pobieranych kredytach.
    Co do świat to trzeba sobie zdać sprawe że, wiekszość obrzędów pochodzi z czasów p.n.e.
    Potraktuj świeta jako okazje do spotkania z rodzina i przyjaciółmi oraz do biesiadowania w znanym gronie. Byc może dojdziesz do tego wniosku kiedy przy stole wigilijno-świątecznym będzie więcej wolnych miejsc niż krzeseł czego z całego serca ci nie życze i wtedy zatęsknisz za tymi skarpetkami, ględzącą ciotką i ościstym karpiem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Republikanka18:11:00

    W USA jest jeszcze gorzej. "Obowiazkowy" nastroj swiateczny wprowadzany zaraz po Halloween, piosenki swiateczne grane juz od ponad miesiaca. PRacuje w sklepie i widze codziennie tlumy kretynow uganiajacych sie za zabawkami, bo "moje dziecko bedzie mialo zmarnowane swieta jesli nie dostanie tego czy tamtego". Ta "radosc" bo swieta przeciez. I pelne oburzenie, ze jak to "nie lubisz swiat"? Nie, bo komercja i szal zakupow to nie swieta. Mam to szczescie, ze kolacja wigilijna bedzie skromna i urzadzona dla grona zyczliwych i dobrych ludzi, naprawde zyczenia skladane sa szczerze. Prezenty symboliczne, z gory umowilismy sie jaka kwote mozemy przeznaczyc "na osobe", wiec beda to drobiazgi. I wiecej przyjemnosci sprawi mi czekolada obwiazana kokadra niz "wypasiony" prezent kupione z przymusu. Ale wiem, ze jest wiele rodzin, gdzie sytuacja wyglada tak jak opisalas. I zgadzam sie z Toba - ja tez nie lubie "tych" swiat.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja od paru lat nie obchodzę świąt, jak tradycja i religia nakazuje. Żadnego pitolenia z opłatkiem, fałszywymi życzeniami czy wspólnym posiłkiem. Dla mnie to po prostu czas wolny od pracy. I dobrze się z tym czuję. Nikt nie będzie mi mówił, jak mam spędzać 'święta'.
    Wędrowczyk

    OdpowiedzUsuń
  5. Beatka jak Ty znowu trafnie to podsumowałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy14:19:00

    Co do tych wolnych krzeseł ma Pan rację. Odkąd u mnie są dwa boleśnie wolne krzesła nie lubię świąt - żadnych, nie tylko tych.
    A co do postu - najwyraźniej więcej osób podziela Twój pogląd, Beatko, bo coraz więcej osób z tradycyjno-wigilijno-śnieżno-mroźnej Polski wyjeżdża na święta do ciepłych krajów...
    Pozdrawiam śnieżno-kataro-gardłowo
    -MeLa

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale ja nie mam rodziny i w zasadzie to co napisałam wcale mnie nie dotyczy, bo ja nie obchodzę tych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co do zasady mam takie samo zdanie jak Ty, szczególnie o tej sztucznej i wymuszonej uprzejmości, ale jak przychodzi co do czego... to jakoś jednak lubię te święta :)

    OdpowiedzUsuń

Liczę na wyważone komentarze , na temat , nie ad personam. Chamskie, obraźliwe wypociny nie będą publikowane.