środa, 28 listopada 2012

GMO

Od jakiegoś już czasu interesuję się tematem modyfikowanej żywności. Ostatnio temat jest na tzw. fali. Nagle wszyscy się przebudzili i protestują przeciwko? No właśnie przeciwko czemu tak naprawdę? Mam wrażenie , że sami nie bardzo wiedza o co chodzi w tym wszystkim, ale skoro organizacje zielonych, czerwonych czy fioletowych powiedziały, że GMO jest be to znaczy , że tak jest i basta.
Zacznijmy od początku czyli od tego, że od dawien dawna rośliny krzyżowano ze sobą w celu uzyskania lepszych, zdrowszych plonów. Krzyżowano też zwierzęta, aby uzyskać bydło , czy trzodę odporniejszą na choroby, dającą więcej mleka czy wartościowsze mięso.  Gdyby nie krzyżowanie pszenica bardziej przypominałaby trawę niż to co znamy z czasów dzisiejszych nie mówiąc o tym, że nie powstałyby takie rośliny jak grejpfrut czy brokuły. Inżynieria genetyczna jest w rzeczywistości tym samym, ale bez krzyżowania, a poprzez dodanie genu, o który chodzi.
Ci , którzy dzisiaj protestowali przeciwko ustawie o nasiennictwie nie zdają sobie sprawy z tego , że nawet jakby prezydent nie podpisze ustawy dopuszczającej uprawy i handlu nasionami genetycznie modyfikowanymi, to i tak będą one obecne w naszym kraju. Polskie kury już jedzą nasiona genetycznie modyfikowane, podobnie jak polskie krowy i świnie jedzą genetycznie modyfikowaną kukurydzę, a w naszych wędlinach znajduje się modyfikowana soja.
Ci wszyscy , którzy są przeciw GMO nie potrafią chyba zrozumieć tak prostej rzeczy jak ta, że żywność modyfikowana jest o wiele tańsza i , że w tym kraju, biednym kraju, mało kogo stać na zakupy w sklepach z tzw. żywnością organiczną, czyli zdrową. Zapewne nie wiedzą też, że rolnicy wybierają nasiona modyfikowane, bo te zapewniają im zdrowe i obfite plony. Ci ludzie nie mają pojęcia o tym, że  żywność genetycznie modyfikowana nie jest ani lepsza ani gorsza od żywności niemodyfikowanej. Ziemniak, soja czy ogórek mają po kilka tysięcy genów w każdej swojej komórce, a modyfikowany ziemniak i ogórek mają po prostu jeden gen więcej, który ma np. dać mu większą odporność na szkodniki. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że gdyby nie import modyfikowanej soi, to wszyscy hodowcy drobiu już dawno poszliby na przysłowiowy bruk.
Roślin genetycznie modyfikowanych nie trzeba spryskiwać pestycydami , bo są odporne na większość chorób, a więc są bardziej przyjazne środowisku o które tak bardzo nam chodzi.
Jeżeli zabronimy hodowli roślin genetycznie modyfikowanych to padnie nasze rolnictwo, a rząd będzie musiał importować mięso, jaja, mleko itp. z krajów, gdzie GMO jest na porządku dziennym. Jak już wspominałam nie stać nas na ekologiczną żywność. Po za tym już od 15 lat trwa produkcja genetycznie zmodyfikowanych roślin na cele żywieniowe. Zarówno jeśli chodzi o żywność produkowaną na potrzeby ludzi, jak i zwierząt. Przez te 15 lat nie było ani jednego doniesienia, że coś złego się stało. Nie zapominajmy również o tym , że rośliny genetycznie modyfikowane są odpowiedzią na głód jaki panuje na świecie. Według szacunków FAO do 2050 roku liczba ludności na świecie osiągnie 9-10 miliardów. Ziemi uprawnej będzie mniej. Chyba że zamienimy na pola uprawne Puszczę Amazońską. Dostępna ziemia uprawna jest wysuszona, stepowieje, jest zasolona, zdegradowana chemicznie. By wyżywić więcej ludności, trzeba wyprodukować więcej żywności. Trzeba opracować nowe odmiany roślin, bardziej wydajne, odporne na suszę i zasolenie.
Ja osobiście nie widzę zagrożenia w GMO, a wy?

6 komentarzy:

  1. Anonimowy22:50:00

    Dobrze powiedziane.
    Histeria wokół GMO przypomina te zanotowane w czasie wprowadzania i innych wynalazków takich jak kolej, szczepionki czy przeszczepy. Objawia to totalną niewiedzę na temat GMO, co przeraża, bo podstaw do zrozumienia tego, co to jest GMO i jak to działa uczą w gimnazjum. A przynajmniej powinni.

    Mam nadzieję, że zasieję panikę wśród przeciwników GMO stwierdzeniem, że przenoszenie pojedynczych genów pomiędzy gatunkami jest w przyrodzie powszechne i 'od zawsze'. Następuje zazwyczaj przy 'pomocy' bakterii lub wirusów chorobotwórczych - zresztą ta ich naturalna właściwość jest wykorzystywana do tworzenia roślin GMO. Demonizując: jeśli byłeś człowieku chory choć raz w życiu na katar, masz szczęście - istnieje szansa, żeś jest GMO i cię inni nie zeżrą ;)

    Oczywiście wybielać nadmiernie tematu też nie można, choć zagrożenia, jakie niesie ze sobą GMO są innej natury niż się wydaje.

    Po pierwsze należy zdać sobie sprawę, że obecna nagonka na GMO to przede wszystkim walka koncernów o kasę. Koncerny produkujące środki ochrony roślin mają ogromny interes w tym, żeby GMO się nie rozpowszechniło, bo całkowicie zepsuje im rynek. No pomyślcie tylko: te śliczne rodzime jabłuszka, zanim trafią do naszych ust są kilkanaście lub kilkadziesiąt razy opryskiwane na jedną tylko chorobę - parcha (przed każdym deszczem). Setki jeśli nie tysiące badań potwierdzają, że zarówno fungicydy jak i pestycydy nie są obojętne dla zdrowia, a nawet w wielu wypadkach są silnie rakotwórcze. Oczywiście nie znikają one z naszego jabłka, tylko się w nim odkładają (nie dajmy się zwieść okresowi karencji - a to znowu podstawy chemii są), pod skórką, a potem trafiają do naszego żołądka. Ciekawe, nie słyszałam jakoś, by ktoś protestował przeciw opryskom, choć powszechnie wiadomo, że są szkodliwe. Nie słyszałam też, by ktoś pracował nad jabłonią GMO z genem odporności na parcha (który istnieje w 'tradycyjnych' odmianach jabłoni). Nietrudno domyślić się dlaczego.

    I to jest właśnie zagrożenie: obok roślin GMO, które rzeczywiście przyczyniają się do poprawy jakości/ilości żywności powstają i mocno kontrowersyjne - takie, których głównym jeśli nie jedynym celem jest przysporzenie ich producentom maksymalnych zysków bez widocznych innych korzyści (poza zmniejszeniem nakładów na produkcję) jak słynna kukurydza Monsanto odporna na roundup.

    Po drugie, inne zagrożenie,leżące co prawda bardziej w kategorii science-fiction niż rzeczywistości, jest takie, że gdyby Brunon K. zamiast materiałami wybuchowymi bawił się genami, mógłby do naszego przykładowego jabłka wszczepić jakiś podły gen kodujący jakąś truciznę (oj nie wiem, alfa-amanityna z muchomorka?) i wybić cały sejm i senat w czasie lunchu bez uszkodzenia jakże zacnych budynków.

    I w całym tym zgiełku ludzie zdają się nie zauważać, że znacznie większy problem już nas dawno temu 'załatwił' - żywność, którą spożywamy, GMO czy nie, tak jest naszpikowana chemią (zarówno w procesie produkcji jak i przechowywania), że jej spożywanie to samobójstwo. Ale od czegoś trzeba umrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za starych czasów błędów i wypaczeń uczono nas na lekcjach biologii podstaw genetyki zakonnika Mendla. Naprawdę niezbyt dużo trzeba wiedzieć o DNA i RNA, żeby mieć pojęcie o tym jak mutują geny, naturalnie czy nie, a jeśli już posiada się tę wiedzę, nie ma powodów do strachu.
    Nie lękajcie się!
    A jeśli tak się boicie wracajcie na lekcje biologii, chyba że teraz coś się zmieniło i w szkołach zamiast genetyki uczą niepokalanego poczęcia.
    Pozdrawiam bezlękowo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy13:44:00

    Z ta zywnoscia modyfikowana jest jak z kazda inna wiara, ludzie wierza ze jest szkodliwa i zadne badania i inne poglady nie potrafia ich przekonac, ze jest inaczej.
    Zostal wykreowany sztuczny problem i jest wielu takich ktorzy z tego zyja.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy17:10:00

    Jakieś zagrożenie chyba jednak jest, a 15 lat to trochę za mało, żeby udowodnić, że DZIEJE się coś złego i GMO ma więcej minusów, niż plusów - jednak faktycznie na powstrzymanie tej fali już jest chyba trochę za późno.
    "By wyżywić więcej ludności, trzeba wyprodukować więcej żywności". A wystarczy mniej się rozmnażać...
    Pozdrówka
    -MeLa

    BTW - komentarze do wcześniejszych postów były pisane, ale nie były wyświetlane, nie sądzę, że celowo, widocznie były problemy techniczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wpierw obejrzyjcie, a potem komentujcie!
    GMO, Alarm dla świata. OGM, le moment de vérité? GMOs momen -http://www.youtube.com/watch?v=pdvxdC9NPB8

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy12:34:00

    Glowne zagrożenie GMO nie wynika ze zmian genomu tu ono jest marginalne wręcz nieistniejące. Natomiast należy dodać, że dużą ilość żywności GMO modyfikuje się nie w celach odporności na choroby, grzyny, wirusy, pasożyty a wręcz odwrotnie. GMO jest modyfikowana aby być odporną na pestycydy, i inne środki chemiczne, którymi są spryskiwane w celu uzyskania dobrego zbioru. Przykładem jest grupa Monsanto, która nie tylko patenty posiada ale również nie zezwala na dalszą reprodukcje uzyskanych plonów z pozyskanych zbiorów. Tu przejawia się kolejne zagrożenie monopolu i dominacji rynku w przypadku gdy inne odmiany zostaną wyparte przez te, które posiadają patenty wkielkich kompanii.

    OdpowiedzUsuń

Liczę na wyważone komentarze , na temat , nie ad personam. Chamskie, obraźliwe wypociny nie będą publikowane.