W zasadzie powinno mnie to interesować , ale ...będąc na wakacjach, wypoczywając na łonie natury interesuje mnie to średnio. Bardziej interesuje mnie to czy moje roślinki mają wystarczająco dużo wody.
W zeszłym tygodniu zleciłyśmy firmie gruntowne podcięcie jabłonki, której gałęzie uginały się pod ciężarem jabłuszek.Pół tony jabłuszek to nie taka znowu bagatela, ale i z tym się uporałyśmy, znalazłam rolnika, który był chętny je wszystkie wziąć.
Po podcięciu zrobiła się trochę taka dzika plaża, słońce wali na ganek jak oszalałe, ale i temu dało się zaradzić, powiesiłyśmy słomianą roletę.
Takimi sprawami człowiek żyje , kiedy wypoczywa. Czasami ciśnienie podnosi jakiś melepeta, który , choć nie wolno, rozpala sobie ognisko , aby spalić jakieś łęty zamiast je kompostować. Albo zgraja rozwrzeszczanych bachorów, wychowywana metoda bezstresową. Jedynie można winszować aby to bezstresowe wychowanie obróciło się pewnego dnia przeciwko tym kretynom dorosłym.
Poza tym spokój i cisza i żar lejący się z nieba. Co jeszcze do błogostanu potrzeba?
Natchnęłam się na taki ogórkowy temat pt. Warszawiacy patrzą na wszystkich z góry. Jak się nie ma co pisać to się pisze byle co , aby tylko na wierszówkę zarobić. Kim co owi warszawiacy łatwo się domyśleć, czyż nie? To są tzw. słoiki, które przybyły do warszawy z Podlasia, lubelskiego , czy Białostocczyzny.Wyrwali się z miejsc, gdzie psy dupami szczekają, i teraz są panami pełna gębą bo so ze stolycy. Warszawiaków jest około 10 %, ale nikt kto pisze o warszawiakach nie kwapi się spojrzeć ile słomy z butów owym warszawiakom wystaje tylko generalizuje. Ja warszawiankom nie jest , podkreślałam to wiele razy, pochodzę z dużego , zabytkowego miasta, starszego od Warszawy i jestem z tego dumna. Jednak uważam, że pisanie o słoikach jako o warszawiakach jest nie na miejscu. Podobnie jak pisanie o torunianach , jako o moherach jest wielkim przegięciem.
Kolejny artykuł , który zwrócił moja uwagę mówi o tym, że coraz więcej ludzi hoduje egzotyczne zwierzęta. No i tu w zasadzie cofamy się do pierwszego artykułu, bo kto jak nie słoiki kupuje węże boa, pytony czy pająki. Żaden normalny człowiek nie kupi czegoś takiego , aby zaimponować swoim ziomalom z Pcimcia, po czym wywala takie zwierzęta do zsypu czy podrzuca do parku. Normalny człowiek ma psa, kot , chomika, rybki czy świnkę morską.
PiS jak każda partia wodzowska robi wszystko, by zadowolić swego "wodzusia" i idola, więc to mnie wcale nie dziwi. Dziwi mnie tylko to, że w demokratycznym kraju nikt tych "wodzusiów" nie rozlicza za ten przekręt. Ale taka już jest polska demokracja - a raczej kretynokracja.
OdpowiedzUsuńCo do Warszawiaków, to jest tak, że w pewnym momencie historii zepsuli sobie reputację. Sam pamiętam, jak dzieciaki z Warszawy będące na kolonii w naszej szkole uważały się za coś lepszego od nas - "wsiaków" czy "wiochny". I to niestety zostało gdzieś w podświadomości. NB, znam wielu Warszawiaków, którzy są porządnymi ludźmi - jak np. nieżyjący już red. Andrzej Zalewski, z którym współpracowałem od 1994 roku aż do Jego śmierci. Poza nim także znałem Kazimierza Bzowskiego - jednego z papieży polskiej ufologii i wielu innych z którymi współpracuję. Po prostu gdzieś - jeszcze z czasów przedwojennych - w mózgach Polaków stworzono archetypicznego "warsiawskiego cwaniaka", który chce człowieka oszwabić. I niestety takich też znam - ale tacy jak oni są w Krakowie, Gdańsku, Poznaniu, Szczecinie...
Co do zwierząt, to ostatnio pojawiła się "panika nicieniowa" - SANEPiD ostrzega przed jakimiś nicieniami przywleczonymi z południa Europy. Obawiam się jednak, że może to być gierka naszego rządu, który chce w ten sposób rozwiązać problem bezdomnych zwierzaków i pod płaszczykiem komunikatów o zarazie po prostu je zlikwidować. Fizycznie! Jak na Ukrainie! Znając podłość rządzących tym krajem łajdaków jestem w stanie w to uwierzyć.
Pozdrawiam - Vislanijczyk